Hej, hej Czytelnicy :)
Z racji tego, że podobno zdrowo jest dawkować sobie emocje, więc żeby nie zarzucić Was od razu serią ślubnych fotografii, będę robić to częściowo. I nie dlatego, żeby zrobić komuś na złość, ale dlatego, że chciałabym zwrócić Waszą uwagę na poszczególne elementy mojej całej stylizacji ślubnej. Przecież wiadome jest, że jak pokazałabym Wam moje zdjęcie "w całości", to 99% czytelników skupiłoby się jedynie na sukni. Czasem jednak, choć pewnie wyda się Wam to śmieszne, suknia bywa jedynie dodatkiem, a ważniejszą rolę odgrywa na przykład makijaż czy biżuteria.
Dziś zaprezentuję Wam moją ślubną fryzurę ...
Z góry jednak muszę Was przeprosić za jakość zdjęć. Z racji tego, że jeszcze tydzień zmuszona jestem poczekać na zdjęcia od fotografa, a nie chciałam zwlekać z tą relacją, to wyszperałam coś ze zbiorów taty. Jak tylko zdobędę jakieś wyraźniejsze zdjęcia, to z pewnością je zobaczycie :)
Co do samej fryzury, to moje założenie było takie - włosy muszą być upięte, a całość ma wytrzymać aż do końca poprawin (nie wybierałam sobie jakieś konkretnej fryzury, ani też nie byłam na "próbnym uczesaniu" - dla mnie to trochę śmieszne - lepiej iść na całego, a co ma być, to będzie:). Zależało mi też na wpięciu we włosy widocznych na zdjęciach, białych kwiatków... A dlaczego? Sami znajdziecie odpowiedź na to pytanie, kiedy ujrzycie suknię :) Do upięcia włosów zużyto (uwaga!) aż 50 wsuwek (!!!) i do dziś zastanawiam się, jak mi się one na tej głowie zmieściły i praktycznie nie były widoczne :) Koszt fryzjera - 30 zł. Zadowolenie - bezcenne :)
ładna fryzura :)
OdpowiedzUsuńdziękuję :) najważniejsze, że przetrwała te 2 dni :) pozdrawiam.
OdpowiedzUsuń