wtorek, 21 maja 2013

Kontuzja kostki ... jak to było?


Witajcie Kochani!
Jakiś czas tu nie zaglądałam ... tzn. zaglądałam, ale po prostu nie miałam kiedy siąść na spokojnie i sklecić jakiegoś konkretnego posta. Dziś w końcu jednak nastał ten dzień i nadrabiam zaległości. Na pierwszy rzut wrzucam informację o kontuzji, która przydarzyła mi się już prawie miesiąc temu oczywiście w trakcie biegania. Jak to było i co się stało? 
W trakcie tradycyjnego porannego biegania po wrocławskich, nadodrzańskich wałach pech chciał, że nieszczęśliwie nabiegłam na kamień i cała prawa stopa wykręciła mi się do wewnątrz, naciągając elegancko wszystko co jest w środku. W głowie miałam tylko jedną myśl - nie zatrzymuj się i dobiegnij do końca (to było jeszcze około 2 km biegu z 6 km trasy). No i dobiegłam, a po powrocie pierwsze co, to szybki prysznic i zimne okłady. Wieczorem tego samego dnia kostka wyglądała tak, jak na poniższym zdjęciu (niech oglądają tylko odważni:).

Naprawdę wyglądało to niezbyt ciekawie, a na drugi dzień ciężko było mi stanąć na tej nodze. Były zatem dalej zimne okłady, a po powrocie do domu w ruch poszły maści i bandaż elastyczny. Kulałam 3 dni, ale potem opuchlizna powoli zaczęła schodzić, a w miejscu, które zostało najbardziej naciągnięte zrobił się siniak. Po 4 czy 5 dniach kostka wyglądała tak, jak na zdjęciu poniżej.
Kolejny etap leczenia to maść ALTACET + opaska uciskowa. Taki zestaw stosuję już około 2 tygodni. Nie ukrywam jednak, że nie smaruję kostki regularnie, a opaskę noszę raz na 2-3 dni. Powinnam to robić codziennie, ale robi się to uciążliwe. Nie tyle nakładanie żelu, co noszenie tej opaski, zwłaszcza w wysokich temperaturach i butach.




Noga wygięła się tak, jak na zdjęciu poniżej, tworząc z łydką kąt prawie 90 stopni (tak mi się bynajmniej wydawało:)
Dziś rano kostka po 6 km biegu wyglądała tak, jak na zdjęciach poniżej. No właśnie, pewnie zastanawiacie się, co z moim bieganiem ... W sumie miałam 2 dni z rzędu przerwy. Na 3 dzień zrobiłam już sobie 3 km rozgrzewkę na bieżni - szybki marsz + lekki trucht. Kolejne 2 dni także były ostrożne i z bieganiem po bieżni, a potem wróciłam już do normalnych treningów. Wiem, że powinnam odpuścić na tydzień co najmniej, jak nie na dłużej i dać tej nodze odpocząć ... ale jak tak po prostu nie potrafię :)




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Proszę o pisanie przemyślanych komentarzy

Podobne wpisy