czwartek, 5 maja 2011

Czas na sandały - odsłona druga

Witam!

Od dwóch dni walczę z jakimś dziwnym katarem i bólem gardła, ale mimo to wciąż myślę o lecie i chciałabym Wam zaprezentować mój drugi nabytek na najbliższy sezon wakacyjny. Tym razem będą to sandały bardziej sportowe, znanej pewnie wszystkim marki CAMPUS.






Sandały kosztowały mnie tylko 85 zł, co jak na buty firmy Campus jest naprawdę niewiele. Zdecydowałam się na zakup przez internet, gdyż to mi się bardziej opłacało. Taki sam model, ale w innym rozmiarze i kolorze kupiłam również mężowi. A jak już mąż jest zadowolony z takiego zakupu, to znaczy, że sandałki są naprawdę godne uwagi.

Sandały jak widać na zdjęciach są zapinane na rzepy, zarówno z przodu, jak i wokół kostki. Dużym plusem tych sandałów są dodatkowo wyłożone mięciutkim materiałem wszystkie spody pasków. Dzięki takiemu rozwiązaniu nie musimy się martwić, że ostre zakończenia pasków obetrą nam nogę w trakcie chodzenia.

Kolejny plus to doskonale moim zdaniem wyprofilowana podeszwa. Jej kształt sprawia, że nasza stopa w trakcie użytkowania obuwia układa się w sposób prawidłowy, zapobiegający powstawaniu płaskostopia. Wnętrze sandałów jest niezwykle miękkie, co sprawia przyjemność chodzenia.

Z racji swojego zamiłowania do rzeczy sportowych i na luzie uznałam, że w mojej kolekcji nie może zabraknąć sportowych sandałów. Przez ostatnie 3 lata, jak nawet nie 4 chodziłam w sandałach polskiej firmy LESTA. Jak dla mnie jest to kolejna firma, która robi obuwie bardzo dobrej jakości, gdyż z sandałami nic się praktycznie nie dzieje. Jedyne co, to może lekko naderwany jeden pasek boczny, ale to wszystko. Pamiętam jednak, że kosztowały mnie one około 120 zł (ponad 3 lata temu!). Jak będzie okazja to Wam je również zaprezentuję.
Tymczasem idę się inhalować, bo nos zatkany :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Proszę o pisanie przemyślanych komentarzy

Podobne wpisy